Dzień Matki to czas laurkowych słów, bukietów i wzruszeń. Ale to też okazja, by zatrzymać się i zadać sobie jedno pytanie:
Dlaczego wciąż próbujemy być idealne – skoro żadna z nas nie jest?
Ideał matki: kult, który męczy
Od lat media, kultura i rodzina rysują obraz matki niemal świętej.
Czułej, ale nieprzesadnie. Silnej, ale miękkiej. Zawsze dostępnej, ale samodzielnej.
To matka, która:
– nie krzyczy,
– nie choruje,
– nie potrzebuje odpoczynku,
– i nigdy się nie myli.
Tylko że taka matka… nie istnieje.
A presja, by nią być, powoduje w kobietach: wypalenie, frustrację, poczucie winy i głęboki wstyd, gdy nie dają rady.
Wystarczająco dobra – czyli prawdziwa
Psycholog Donald Winnicott wprowadził pojęcie „wystarczająco dobrej matki”.
To taka, która:
– popełnia błędy,
– czasem nie wie, co robić,
– bywa zmęczona, ale się stara,
– i potrafi przeprosić.
Nie idealizuje siebie – ale też nie przekreśla swoich starań.
I co najważniejsze – uczy dziecko, że miłość i relacja nie wymagają perfekcji.
Matka też człowiek
Zamiast matki-cyborga, dziecko potrzebuje matki człowieka.
Takiej, która ma emocje. Która bywa zmęczona, ale wraca. Która nie gra roli, tylko jest.
Bo właśnie ta autentyczność buduje bezpieczne więzi.
Bo dzieci nie uczą się od ideałów – tylko od żywych ludzi.
Zamiast pomnika – zrozumienie
Nie musisz być matką ze spotu reklamowego.
Nie musisz żyć cytatem z Instagrama.
Masz prawo być matką po swojemu – nieidealną, ale obecną.
Nie perfekcyjną, ale kochającą.
I jeśli w Dzień Matki zamiast kwiatów chciałabyś po prostu pospać albo pobyć sama – to też jest ok.